Szukałam Jej w księgarniach i bibliotekach.
Nie przyszła,
żeby rozwiązać życiowe supły
dojrzałych do gniewu konfliktów.
Szukałam Jej w inteligencji, elokwencji i intuicji.
A sploty złośliwych dróg
zaśmiewały mi się w twarz.
Do łez.
Chciałam Jej poszukać w dostatku,
ale skarby tego świata
drwiły sobie z uczciwości.
Były za daleko małych, ludzkich spraw.
Zrezygnowana pomyślałam, że nie znajdę Jej
w tym olbrzymim, modelowym świecie.
Wybaczyłam sercu porażkę
i zajęłam się zgłębianiem Miłości.
I wtedy Ona przyszła sama. Taka cicha i skromna.
Przysiadła sobie o brzasku na progu mojej biedy.
Oczarowała mnie prostotą serca.
I pomogła zrozumieć historię Salomona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz